piątek, grudnia 12, 2008

Cicha muzyka w tle. Przytłumione światło. Nieśmiałe spojrzenia uciekają przed sobą. Delikatny uśmiech i wciąż nieśmiałe pytanie w oczach. W odpowiedzi uśmiech, ukradkowe spojrzenie, raz, drugi, za każdym razem coraz dłużej zatrzymujące się na pytających oczach. W wyciągniętej dłoni ostrożnie składam swoją. Muzyka wkracza do serca, kierując krokami. Zatapiam się w niej, tak jak zatapiam się w Twoich ramionach. Z początku z dystansem, potem coraz pewniej wtulona w to moje własne miejsce. Ty też najpierw ostrożnie obejmujesz, by w końcu przytulić prawdziwie, bo tak właśnie być powinno...

Świat przestaje istnieć, zostały dwa istnienia złączone ze sobą, poruszające się lekko w rytm muzyki. Policzek przy policzku, przymknięte oczy i tylko szeptane do ucha "kocham Cię"...

W oku kręci się łza, tak długo na to czekałam. To stąd te wszystkie rumieńce, ta magia tego wieczoru. A przecież to zaledwie początek...

Spragnione uczucia ciało z emocji drży, a każdy dotyk jest jak muśnięcie pióra. Maleńki pocałunek w tym miejscu, tuż za uchem, a jakby przeszedł sztorm. Nie chcesz, nie oczekujesz, nie żądasz, a przecież każdy ruch i spojrzenie zdradzają pragnienie, tak długo na to czekałeś.

Przy sercu serce, przy dłoni dłoń, przy ustach usta. Czas biegnie obok, mijając nas. I tak już zawsze, i tak do końca, na wieki wieków, póki sen trwa...