wtorek, sierpnia 07, 2007

Prywatność i samotność

Jak to co jakiś czas bywa, narodziły się w mojej głowie (albo raczej znów wypłynęły na wierzch) kolejne przemyślenia. Jak w tytule ;).

Otóż większość z nas marzy o tym, żeby z kimś być. Kochać i być kochanym. Ja, naturalnie, nie jestem wyjątkiem żadnym od tej reguły. Tylko... nagle okazuje się, że co za dużo, to niezdrowo. A to niby takie popularne powiedzenie. No i poza tym czy może być za dużo bycia z kimś? Moja koleżanka w niedawnej rozmowie powiedziała mi, że jak się długo jest samemu, to potem ciężko czasem się przestawić na bycie z kimś. I w pewnym sensie ma rację. Bo niby chcemy być razem, niby wszystko ok, ale... No właśnie. Ale właśnie wtedy okazuje się, że potrzebujemy też być sami. I to jest chyba jeden z największych problemów związku - umieć dobrze wyważyć czas, tak, by mieć go dla siebie i dla siebie nawzajem. Tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi.

W sumie zastanawiałam się kiedyś, ale chyba nigdy tak naprawdę nie rozumiałam, aż do czasu tych moich przemyśleń, jak ktoś może mówić, że odchodzi, bo się "dusi". Zastanawiam się, czy sama nie byłam osobą duszącą innych... wiem na pewno, że w jednym przypadku nawet jeśli nie byłam, to byłam bardzo tego blisko. To straszne, że kochając za mocno możemy bardziej sobie (i związkowi) zaszkodzić niz kochając za słabo...

Wracając bliżej ścisłego tematu: każdy potrzebuje prywatności i samotności. Bo jednak człowiek nie został stworzony, by dzielić się absolutnie wszystkim. Każdy z nas ma pewne rzeczy, których strzeże, popatrzmy choćby na najprostsze - nie cierpię jak mi ktoś grzebie w moim komputerze bez mojej zgody i nadzoru. Może i nie ma tam nic strasznego, ale jednak z jakiej racji na przykład ktoś ma przeglądać moje archiwum gadu? Podobnie w kwestii czasu - fajnie jest się pospotykać z ludźmi, ale czasem trzeba po prostu walnąć się w domku na kanapie i "odmóżdżyć się", posufitować, po prostu mieć wszystko i wszystkich gdzieś i pobyć trochę ze sobą samym.

Wychodzi na to, że samotność to wcale nie takie złe słowo... A przynajmniej dopóki jest wyborem, a nie stanem niepożądanym.

Będąc z kimś trzeba mieć szacunek dla jego potrzeby ciszy, spokoju, prywatności i samotności.

To tyle przemyśleń na dziś :).

1 komentarz:

desu pisze...

Swiete slowa. Niestety sa ludzie ktorzy funkcjonuja inaczej. Traktuja druga polowe w doslownym znaczeniu. Wtedy nalezy wreczyc jej "Mezczyzni sa z Marsa...", wytlumaczyc, a potem wystarczy powiedziec ze potrzebuje udac sie do swojej jaskini i zapewnic ze jak sie juz z niej wyjdzie to sie wszystko wynagrodzi. Przy najmniej u mnie to jako tako dziala.