środa, września 19, 2007

Kocia niespodzianka

Był koniec sierpnia, kiedy wreszcie udałam się do weterynarza i zapisałam Niteczkę na sterylizację. Na 3.09, poniedziałek. I tylko tak mnie w ten poniedziałek coś tknęło, poszłam się powypytywać i dowiedziałam, że jeżeli koteczka jest w ciąży, a oni ją uśpią, to niestety maleństwa tego nie przetrwają... A ja przecież nie miałam pewności! I co teraz?

Zabrałam Nitkę na USG :). Tanie to nie było, ale chciałam mieć czyste sumienie. Okazało się, że jest to bardzo wczesna faza ciąży, widać dwa zarodki, ale na tym etapie jeszcze nie wiadomo, czy ta ciąża się przyjmie, czy nie. Kazano mi przyjść za 2 tygodnie, żeby potwierdzić. No i co teraz? Kasia w skowronkach :D. Tylko jak tak sobie przypominałam Niteczkę i obserwowałam, to po kilku dniach stwierdziłam, że ciąża się chyba nie przyjęła. I to nie pierwszy raz. Przedtem miała podobne zachowania i wygląd (teraz wychodziłaby ciąża z 3 rui, po 2 poprzednich nic nie było, a kotka po dworze gania i amanta ma). No ale nic to, czekamy :).

Minęły dwa tygodnie i poszłyśmy na badanie. Kasia miała rację. Nie ma kotków. Koty to jednak nieprzewidywalne stworzonka ;).

W związku ze wspomnianym odkryciem, w dniu wczorajszym, 18.09.2007, Nitka została wysterylizowana. Teraz biedactwo dochodzi do siebie, ale jest strasznie obrażona. Przede wszystkim na swój ogon. Bo sterylizacja, to nie wszystko, wręcz podobno przy ogonie sterylizacja to był pikuś. A co się stało? Jakiś czas temu jakiś kot ją chyba ugryzł, tuż przy nasadzie ogona. Zrobił się ropień, dostała zastrzyki, ropień pękł, wszystko niby ok, ale kotka ogonek dalej boli, pękł drugi ropień, dużo mniejszy, dzień przed operacją. Więc w czasie operacji obejrzeli - okazuje się, że razem ropnie były 4 i kotek ma chyba na ogonie więcej szwów niż na brzuszku. No i ze 20 cm ogona zaklejone plastrem, u samej nasady, niezbyt wygodnie jest się z tym układać i poruszać, nic więc dziwnego, że się straszliwie denerwuje.

Teraz nie pozostaje nic innego, jak życzyć szybkiej rekonwalescencji i czekać aż kot i ogon wydobrzeją i się "odobrażą" :).

P.S.
Dobrze mieć znajomości u weterynarza - 3/4 szwów u Nitki zostało założone nicią śródskórną, nie trzeba ich zdejmować, same się rozpuszczą :). Na brzuszku ma tylko jeden zwykły, taki zabezpieczający, a na ogonie nie wiem, tam ma więcej zwykłych i będzie większy problem ze zdejmowaniem itp... ale na pewno da radę :).

Brak komentarzy: