sobota, kwietnia 21, 2007

Chcieć to móc

Coraz częsciej słyszę od ludzi: "nie mogę", czy tez "zapomniałem/am" "bo mam tyle zajęć", "nie mam w ogóle czasu dla siebie" i tym podobne rzeczy. I o ile nikt nie ma prawa przyczepić się do sporadycznej wypowiedzi tego rodzaju, to jesli zaczyna ona być standardem - przepraszam, ale krew mnie czasem zalewa. A dlaczego? Bo ja mam prostą dewizę w życiu: chcieć to móc.

Jeszcze kiedy byłam w liceum, a nawet przedtem, dzieciarnia zawsze narzekała, jak to nie ma na nic czasu, jak to tyle zadane, nie wyrabiają się itp. Owszem, ludzie mają różne zdolnosci, więc niektórym potrzeba więcej czasu, ale zeby wszystkim go brakowało? I to ludziom, którzy poza chodzeniem do szkoły nie mają innych zajęć?

Na początku trzeciej klasy liceum było mi najciężej: codziennie szkoła, 4 razy w tygodniu szkoła muzyczna, w soboty próby orkiestry, a trzy razy w tygodniu wieczorami intensywny angielski. Było pare takich dni, kiedy wychodziłam rano z całym majdanem z domu i wracałam o 22, po wszystkich zajęciach. A mimo to miałam czas dla chłopaka, miałam czas dla rodziców, miałam kiedy telewizję obejrzeć, ksiązkę poczytać czy na komputerze pograć. Chcieć, to móc. Zresztą, im więcej mam zajęć planowanych, tym więcej mam czasu na swoje przyjemnosci - jakos łatwiej się czas organizuje i nie przelatuje on tak między palcami, jak kiedy ma się całe dni wolne.

Mam przyjaciółkę w Gdyni - 5 godzin pociągiem. Za daleko. Sama nigdy mnie nie odwiedziła, mimo obietnic. No bo przeciez nie opłaca się jechać. Dla mnie się opłacało, nawet jak mi podała swoje ograniczenia czasowe, trzymając się których zajechałam tam w sobotę o 16 a w niedzielę o 16 miałam pociąg powrotny. Chciałam ją zobaczyć - czegóz więcej potrzeba, zeby mieć powód? Szczególnie jesli bilet weekendowy kosztuje 50 zl - to nie 4 stówy, które trzeba wydać, by odwiedzić znajomych za granicą. A swego czasu tych widywałam częsciej niz tych z własnego miasta - Ci za granicą nie mieli problemu z brakiem czasu dla mnie, nawet w srodku tygodnia.

Dlatego uwazam, ze chcieć, to móc. Jak komus nie zależy, to się zawsze wymówka znajdzie. Nie jestem swięta, odwiedziny w Stargardzie zazwyczaj wychodzą w "zawieszeniu" na "kiedys" (przepraszam kochanie!), a i wymówkę mam - w tygodniu praca, w weekendy zajęcia na uczelni. A przez to wszystko przeswieca po prostu lenistwo - bo trzeba tyłek w samochód/pociąg/cokolwiek innego wpakować i przedostać się ten kawałek, a to wymaga wysiłku. No i przede wszystkim trzeba tak sobie zorganizować czas, zeby dało radę. A to tez wymaga zachodu. Ale jak się chce, to się moze. Wszystko zalezy tylko od tego jak bardzo się chce.

3 komentarze:

pao pisze...

tak, chcieć to móc, powtarzam to od lat :) zacznij tylko stosować w coraz szerszym spektrum ;)

jest dobrze, będzie jeszcze lepiej :)

Anonimowy pisze...

"jest dobrze, będzie jeszcze lepiej" - wszak chcieć to móc. :D

Nie znam słów: nie umiem, nie potrafię, nie wiem jak. Znam magiczne: chcieć, w prosty sposób przełożone na: myślisz, mówisz, masz. :D Niech żyje filozofia rekina!!!

pao pisze...

widzę ze 3M ładnie sie przyjęło ;)