No to czas na małe podsumowanko. Jednym zwrotem - w Warszawie było super :). Na początek genialny humorek i miły wieczorek na plotkach. Następnego dnia rano pogaduchy i wycieczka do największego centrum handlowego Europy (czy jakos tak ;) ). Na szczęscie Karolinka nie miała wielkiej ochoty na zakupy, inaczej miałabym problem ;), ale razem szukałysmy bucików i udało mi się znaleźć! :) Na wesele w sam raz, takich mi było trzeba ^^.
Humorek srednio długo się utrzymał, ale wybrałysmy się na film i to był dobry pomysł. Poszłysmy na "Step up". Założyłysmy, że powinno być ok, lekki i przyjemny obrazek. Było lepiej. Od pierwszej sceny, od pierwszego uderzenia porwała nas scieżka dźwiękowa - naprawdę swietna! Ogólnie film przerósł nasze oczekiwania, mimo że fabuła oczywiscie standardowa. Naprawdę polecam każdemu!
Ale film to jeszcze było nic...
Od paru dni miałam straszną ochotę na sushi, a okazało się, że niedaleko lokum Karolinki własnie otworzyli nową knajpkę. Boże.... to było tak dobre, że się wprost nie da opisać!!! Nie żałowałysmy ani jednej wydanej złotówki. Do tego odkryłam, że istnieje wino, które nadaje się do picia. Ba, istnieje napój alkoholowy, który mi naprawdę smakuje. Japońskie wino sliwkowe - niebo w gębie (dostałysmy w prezencie od menadżera ;) ). W lokalu było tak smacznie, że następnego dnia, tuż przed moim odjazdem, wpadłysmy tam na mały lunch. Ktokolwiek wybiera się do Warszawy - lokal nazywa się Izumi Sushi i na pewno nie pożałujecie złożonej tam wizyty! :)
Efekt uboczny tej kolacyjki (i lunchu ;) ) był taki, że własnie dzis kupiłam sobie zestaw do robienia sushi. Nie wiem jeszcze tylko co dam do srodka ;).
Wypadzik obfitował w wiele różnych rozważań i od tej pory zaczynam się przekonywać do szukania pracy w Warszawie. Niestety mój powrót potwierdził, że tak naprawdę nic mnie tu nie trzyma i te dwa miasta (poza wielkoscią) różnią się tylko jednym - tu są rodzice, a tam jest praca. No ok, Warszawa ma jedną podstawową wadę (poza tym, że jest brzydka) - za mało stamtąd tanich połączeń lotniczych, a za daleko do Berlina.
Generalnie z weekendu jestem bardzo zadowolona, to naprawdę niesamowite widzieć jak ktos się cieszy na Twój widok. To mi przypomniało dlaczego tak bardzo lubię jeździć do znajomych z zagranicy, nawet jesli oznacza to wydanie kupy kasy. Aczkolwiek musze przyznać, że aż tak to nie cieszył się chyba jeszcze nikt.
:* dla Karolinki!
Humorek srednio długo się utrzymał, ale wybrałysmy się na film i to był dobry pomysł. Poszłysmy na "Step up". Założyłysmy, że powinno być ok, lekki i przyjemny obrazek. Było lepiej. Od pierwszej sceny, od pierwszego uderzenia porwała nas scieżka dźwiękowa - naprawdę swietna! Ogólnie film przerósł nasze oczekiwania, mimo że fabuła oczywiscie standardowa. Naprawdę polecam każdemu!
Ale film to jeszcze było nic...
Od paru dni miałam straszną ochotę na sushi, a okazało się, że niedaleko lokum Karolinki własnie otworzyli nową knajpkę. Boże.... to było tak dobre, że się wprost nie da opisać!!! Nie żałowałysmy ani jednej wydanej złotówki. Do tego odkryłam, że istnieje wino, które nadaje się do picia. Ba, istnieje napój alkoholowy, który mi naprawdę smakuje. Japońskie wino sliwkowe - niebo w gębie (dostałysmy w prezencie od menadżera ;) ). W lokalu było tak smacznie, że następnego dnia, tuż przed moim odjazdem, wpadłysmy tam na mały lunch. Ktokolwiek wybiera się do Warszawy - lokal nazywa się Izumi Sushi i na pewno nie pożałujecie złożonej tam wizyty! :)
Efekt uboczny tej kolacyjki (i lunchu ;) ) był taki, że własnie dzis kupiłam sobie zestaw do robienia sushi. Nie wiem jeszcze tylko co dam do srodka ;).
Wypadzik obfitował w wiele różnych rozważań i od tej pory zaczynam się przekonywać do szukania pracy w Warszawie. Niestety mój powrót potwierdził, że tak naprawdę nic mnie tu nie trzyma i te dwa miasta (poza wielkoscią) różnią się tylko jednym - tu są rodzice, a tam jest praca. No ok, Warszawa ma jedną podstawową wadę (poza tym, że jest brzydka) - za mało stamtąd tanich połączeń lotniczych, a za daleko do Berlina.
Generalnie z weekendu jestem bardzo zadowolona, to naprawdę niesamowite widzieć jak ktos się cieszy na Twój widok. To mi przypomniało dlaczego tak bardzo lubię jeździć do znajomych z zagranicy, nawet jesli oznacza to wydanie kupy kasy. Aczkolwiek musze przyznać, że aż tak to nie cieszył się chyba jeszcze nikt.
:* dla Karolinki!
4 komentarze:
Za podanie tej knajpki dziekuję... niedługo odwiedzam Warszawkę to i niechybanie tam zajrzę ^^
To dodam jeszcze adresik:
ul. Mokotowska 17 (Plac Zbawiciela)
a generalnie to http://www.izumisushi.eu/
:D
Dziękuję :)
He he nam też dal menager winko, mi i mojej kolezance. Chyba kazda blondyne tak podrywa, albo szuka sobie Polki. Dal nam tez wizytowki hehe :) Oskar ma na imie :))) Podrywacz z niego ;)
Prześlij komentarz