To chyba będzie długi post, bo nie da sie przecież w kilku słowach opowiedzieć historii postaci. Mojej pierwszej postaci :).
Yumi-chan to w zasadzie jeszcze dziecko, a w każdym razie była nim gdy się poznałysmy. Oto jej historia:
Pewnego dnia, czując się jakby ciążyła na jej honorze jakaś plama, córka daimyo klanu Zająca powróciła do domu, odesłana przez mistrza tuż przed zakończeniem nauki, niedługo przed planowaną ceremonią genpuku - wejscia w dorosłosć. W żaden sposób nie mogła sobie wytłumaczyć przyczyn odesłania, poza jedną możliwoscią - mistrz się dowiedział...
W sercu Yumi kryła się pewna mroczna tajemnica, cos o czym nikomu absolutnie nie wolno było wiedzieć. Wbrew temu co wszyscy sądzili, ostatnie spotkanie Zimowego Dworu nie było dla Yumi wcale nieco nudnawą imprezą, pełną szczycących się swą dorosłoscią i umiejętnosciami ludzi, których głównym celem zdawało się być przede wszystkim przesadne kłanianie sie sobie nawzajem. Cóż bowiem innego mógł nieznającemu się, ani nawet niezainteresowanemu polityką dziecku zaoferować Zimowy Dwór? Poza oczywiscie możliwoscią podziwiania przepięknych ziem klanu Żurawia i jeszcze cudowniejszych strojów wszystkich gosci? Niby nic... a jednak... Tak naprawdę niewiele osób może powiedzieć, że widziało panienkę Usagi na Zimowym Dworze, a przecież nie mogli jej przeoczyć, w końcu błogosławieństwo Benten robi swoje ;). Jedyne wyjasnienie takiej sytuacji to brak możliwosci - jej tam po prostu nie było! Prawie :).
Zimowy Dwór to miejsce spotkań mnóstwa ludzi i z tego całego grona własnie ta dwójka wpadła sobie w oko: ona - z klanu Zająca, i on - z klanu Skorpiona. Już na pierwszy rzut oka nie jest to zbyt szczęsliwe połączenie. Do tego ona to jeszcze dziecko... Ale uczuć się nie wybiera, tak więc prawdziwa miłosć opanowała serce Yumi i jesli można w to uwierzyć, to i Yogo Junzo zapałał do niej prawdziwym uczuciem. Postanowili nie ujawniać się z tym "póki własciwy czas nie nadejdzie" - cokolwiek to znaczy ;). Nic więc dziwnego, że to własnie wydanie się tej tajemnicy było największą obawą Yumi i pierwszą przypuszczalną przyczyną wszelkich możliwych niepowodzeń. Nikt jednak nie ujawnił się z wiedzą na ten temat, zatem odesłanie panienki przez mistrza pozostało tajemnicą.
Na zamku Yumi-chan poznała kilka nowych osób, a byli to: Usagi Haruki - raczej milczący samuraj, który zdawał się cieszyć dosć dużą sympatią i poważaniem Shiba Kasumi, yojimbo pani Isawa Jumon - które to obie były także gosćmi klanu.
Nie wiedzieć czemu, już od pierwszej chwili Yumi zapałała sympatia do Shiby, jednakże yojimbo panienki zdaje się nie podzielał tych uczuć, gdyż efektem kilku nieodpowiednich i źle wypowiedzianych słów został szybko odesłany (a może i usmiercony). Pani Jumon wywoływała u Yumi nieodparcie bardzo dziwne wrażenie - przy niej młoda Usagi stawała się bardziej cicha i milcząca, obawiając się tego, jak odebrane mogą zostać jej słowa i co Isawa może z nich wyczytać - poza tym chyba czuła sie przytłoczona osoba Isawy.
Wsród zamkowych gosci nie zabrakło też uwielbianego przed dziewczynę bajarza - "wujka" Ikomy. Niestety był on jakis nieswój - jak nigdy strasznie sie bronił przed opowiadaniem nowych historii, a przecież tak dawno sie nie widzieli! No ale może to tylko jej egoistyczna potrzeba znalezienia jakiegos sposobu na poprawę humoru...
Dziwne rzeczy się dzieją na zamku, pojawiaja się slady maho, ginie posłaniec, padają oskarżenia, ale wszystko to jest niczym w porównaniu z wiescia o tym, że wyrusza własnie wyprawa na ziemie Yogo!! To niesamowite, niespotykane, ledwie możliwe, a jednak zgodzili się zabrać Yumi!!! Szczęscie dziewczęcia nie zna granic, ale chyba te iskierki radosci i podekscytowania w oczach były troszkę zbyt widoczne... no cóż, pozostawało mieć nadzieję, że ci, co je dostrzegli przypiszą je radosci z pierwszej prawdziwej wyprawy (prawdziwej = bez tatusia i całej bandy ludzi z dworu). Ikoma-oji-chan obiecał zaopiekować się Yumi i wszystko byłoby piękne, gdyby nie gurujący teraz nad nią (za nią/przed nią) osobisty Yojimbo taty... ech... cóż... nie można mieć wszystkiego :/.
Wyprawa wyrusza, niektórzy pełni obaw i podejrzeń, inni spokojni, a jeszcze inni z radoscią obezwładniającą serce - ach, jak trudno to utrzymać w tajemnicy, jak ciężko nie zmuszać konia do radosnego cwału, który zaniósłby ją na miejsce w kilka chwil! Specjalnie wsiadła na konia! Niestety Jumon-sama wolała skorzystać ze skrzyżowania rikszy z lektyką, wyprawa wcale zatem nie będzie taka szybka, no ale narzekać nie ma co. Jumon-sama zresztą chyba się czegos domysla, wspominała nawet cos o zbliżającym się czasie zamążpójscia, ale na szczęscie na tym sie skończyło.
Patrząc na tę historię, dochodzę do wniosku, że jeden post na nią nie wystarczy, zostawmy zatem naszych podróżników do następnego postu :).
Yumi-chan to w zasadzie jeszcze dziecko, a w każdym razie była nim gdy się poznałysmy. Oto jej historia:
Pewnego dnia, czując się jakby ciążyła na jej honorze jakaś plama, córka daimyo klanu Zająca powróciła do domu, odesłana przez mistrza tuż przed zakończeniem nauki, niedługo przed planowaną ceremonią genpuku - wejscia w dorosłosć. W żaden sposób nie mogła sobie wytłumaczyć przyczyn odesłania, poza jedną możliwoscią - mistrz się dowiedział...
W sercu Yumi kryła się pewna mroczna tajemnica, cos o czym nikomu absolutnie nie wolno było wiedzieć. Wbrew temu co wszyscy sądzili, ostatnie spotkanie Zimowego Dworu nie było dla Yumi wcale nieco nudnawą imprezą, pełną szczycących się swą dorosłoscią i umiejętnosciami ludzi, których głównym celem zdawało się być przede wszystkim przesadne kłanianie sie sobie nawzajem. Cóż bowiem innego mógł nieznającemu się, ani nawet niezainteresowanemu polityką dziecku zaoferować Zimowy Dwór? Poza oczywiscie możliwoscią podziwiania przepięknych ziem klanu Żurawia i jeszcze cudowniejszych strojów wszystkich gosci? Niby nic... a jednak... Tak naprawdę niewiele osób może powiedzieć, że widziało panienkę Usagi na Zimowym Dworze, a przecież nie mogli jej przeoczyć, w końcu błogosławieństwo Benten robi swoje ;). Jedyne wyjasnienie takiej sytuacji to brak możliwosci - jej tam po prostu nie było! Prawie :).
Zimowy Dwór to miejsce spotkań mnóstwa ludzi i z tego całego grona własnie ta dwójka wpadła sobie w oko: ona - z klanu Zająca, i on - z klanu Skorpiona. Już na pierwszy rzut oka nie jest to zbyt szczęsliwe połączenie. Do tego ona to jeszcze dziecko... Ale uczuć się nie wybiera, tak więc prawdziwa miłosć opanowała serce Yumi i jesli można w to uwierzyć, to i Yogo Junzo zapałał do niej prawdziwym uczuciem. Postanowili nie ujawniać się z tym "póki własciwy czas nie nadejdzie" - cokolwiek to znaczy ;). Nic więc dziwnego, że to własnie wydanie się tej tajemnicy było największą obawą Yumi i pierwszą przypuszczalną przyczyną wszelkich możliwych niepowodzeń. Nikt jednak nie ujawnił się z wiedzą na ten temat, zatem odesłanie panienki przez mistrza pozostało tajemnicą.
Na zamku Yumi-chan poznała kilka nowych osób, a byli to: Usagi Haruki - raczej milczący samuraj, który zdawał się cieszyć dosć dużą sympatią i poważaniem Shiba Kasumi, yojimbo pani Isawa Jumon - które to obie były także gosćmi klanu.
Nie wiedzieć czemu, już od pierwszej chwili Yumi zapałała sympatia do Shiby, jednakże yojimbo panienki zdaje się nie podzielał tych uczuć, gdyż efektem kilku nieodpowiednich i źle wypowiedzianych słów został szybko odesłany (a może i usmiercony). Pani Jumon wywoływała u Yumi nieodparcie bardzo dziwne wrażenie - przy niej młoda Usagi stawała się bardziej cicha i milcząca, obawiając się tego, jak odebrane mogą zostać jej słowa i co Isawa może z nich wyczytać - poza tym chyba czuła sie przytłoczona osoba Isawy.
Wsród zamkowych gosci nie zabrakło też uwielbianego przed dziewczynę bajarza - "wujka" Ikomy. Niestety był on jakis nieswój - jak nigdy strasznie sie bronił przed opowiadaniem nowych historii, a przecież tak dawno sie nie widzieli! No ale może to tylko jej egoistyczna potrzeba znalezienia jakiegos sposobu na poprawę humoru...
Dziwne rzeczy się dzieją na zamku, pojawiaja się slady maho, ginie posłaniec, padają oskarżenia, ale wszystko to jest niczym w porównaniu z wiescia o tym, że wyrusza własnie wyprawa na ziemie Yogo!! To niesamowite, niespotykane, ledwie możliwe, a jednak zgodzili się zabrać Yumi!!! Szczęscie dziewczęcia nie zna granic, ale chyba te iskierki radosci i podekscytowania w oczach były troszkę zbyt widoczne... no cóż, pozostawało mieć nadzieję, że ci, co je dostrzegli przypiszą je radosci z pierwszej prawdziwej wyprawy (prawdziwej = bez tatusia i całej bandy ludzi z dworu). Ikoma-oji-chan obiecał zaopiekować się Yumi i wszystko byłoby piękne, gdyby nie gurujący teraz nad nią (za nią/przed nią) osobisty Yojimbo taty... ech... cóż... nie można mieć wszystkiego :/.
Wyprawa wyrusza, niektórzy pełni obaw i podejrzeń, inni spokojni, a jeszcze inni z radoscią obezwładniającą serce - ach, jak trudno to utrzymać w tajemnicy, jak ciężko nie zmuszać konia do radosnego cwału, który zaniósłby ją na miejsce w kilka chwil! Specjalnie wsiadła na konia! Niestety Jumon-sama wolała skorzystać ze skrzyżowania rikszy z lektyką, wyprawa wcale zatem nie będzie taka szybka, no ale narzekać nie ma co. Jumon-sama zresztą chyba się czegos domysla, wspominała nawet cos o zbliżającym się czasie zamążpójscia, ale na szczęscie na tym sie skończyło.
Patrząc na tę historię, dochodzę do wniosku, że jeden post na nią nie wystarczy, zostawmy zatem naszych podróżników do następnego postu :).
2 komentarze:
cóz, Yumi miała nieco inny pogląd na te wszystkie zdarzenia :D
Niewątpliwie wszystko przed dotarciem do zamku yogo ma naprawde niewielkie dla niej znaczenie ;) Bo niby zagrożenie życia, niby złe rzeczy się dzieją, ale serce śpiewa, a to przecież dziecko jeszcze, więc sprawy światowe mają się nijak do tych kilku chwil w gorących źródłach ;)
Prześlij komentarz