wtorek, marca 13, 2007

Dies Irae by Ata&Sikorka odc.2

Dla chętnych drugi odcinek opowiadanka :).

~~~~~~~~~~~~~

Po drugiej stronie mostu było kompletnie pusto. O ściany opustoszałych domów tłukł się z hukiem i świstem niepokorny wiatr, przenosząc ze sobą jakieś stare sprzęty: wiklinowe kosze, bądź lekkie arkusze pergaminu.
- Interesująca okolica, nie sądzisz? – nerwowo powiedziała Rogue.
- Suuuuuper! Może będą jakieś potworki. *^^*
Jedyne potworki w okolicy były z białego marmuru. Obrzydliwe maszkary zdawały się strzec wejścia do przypominającego ogromny obelisk ritwaldskiego zamku. Naturalnie Tiril zaraz ruszyła w tamtym kierunku, pociągając za sobą niezbyt uradowaną Rogue.
- Hej! Jest tu kto?
- Chyba nie...
- Doskonale! Pozbędziemy się tylko kurzu i będziemy mogły się odświeżyć i porządnie wyspać!
Ro zdumiona spojrzała na Til.
- „Mogły”?- zapytała uważniej przyglądając się swemu „towarzyszowi”.
- Eee... prze... przesłyszałaś się. Chyba nie masz co do mnie wątpliwości?
Cyrkówka zaśmiała się widząc zażenowanie na twarzy Tilverga.
- No czy ja wiem... Znamy się tak długo, a ty jeszcze nie próbowałeś się ze mną przespać...
- A chciałabyś? – zapytała z czystej ciekawości Tiril, spoglądając w hebanowe oczy Rogue. Dziewczyna przez chwilę stała w odrętwieniu, po czym z charakterystyczną dla siebie dumą powiedziała (no krzyknęła ):
- Jak śmiesz snuć takie insynuacje! Za bardzo się spoufalasz! A w ogóle to nie jesteś w moim typie!
Słowa kompanki bardzo dotknęły Tiril, która, nie mogąc opanować gniewu, wrzasnęła:
- Za kogo ty się uważasz, skośnooka diablico?! Za księżniczkę, czy co?!
Rogue obróciła się na pięcie i ze łzami w oczach poszła do jednej z sypialnych komnat. Tiril zrobiło się ciężko na duszy i jakoś tak nieswojo, że z trudem powstrzymywała napływające do oczu gorące łzy, które parzyły ją niemiłosiernie.
- Żeby to wszystko... kurwa mać! – przeklęła rzucając się na okryte aksamitem łoże. Śniło jej się, że znów jest małą dziewczynką, biega po ogrodzie zbierając kwiaty dla brata, a on wyłania się zza krzewu i śmiejącymi się oczyma dziękuje za skromny podarek. Wtem z drzewa stojącego opodal spadają liście.
- Are, wiemy gdzie się ukrywasz, zlaź natychmiast! – woła rozbawiony Uriel. Chwilę później wszyscy znajdują się w ogromnej bibliotece. Uriel wertuje stare księgi, a Are skacze po stole wywijajac drewnianym mieczem i krzycząc:
- Najdzielniejszy z kawalerów, wielki rycerz Aredarius Petterson van Volk przyszedł, by uwolnić piękną księżniczkę z rąk okrutnego skrzydlatego monstra Urielussusa!
Wtedy ona, księżniczka Tirella, odcina pukiel swych złotych włosów i rzuca go pod nogi wybawcy. Wtem zjawia się ojciec, uderza Uriela w twarz i wyrzuca za drzwi, po czym przypomina Aremu gdzie jest miejsce służby w tym zamku.
- Ej Tilvergu! Zbudź się do ch.....!
Tiril z trudem unisła ciężkie powieki. Na jej łóżku siedziała na wpół roznegliżowana Rogue.
- Co się stało? – wybąkała sennie mutantka, naciągając na plecy skórzany płaszcz.
- Ktoś lub coś grasuje po tym zamku i chce mnie dostać! – wyszeptała blada ze strachu dziewczyna.
- Krzywe nogi, małe cycki i zadarty nos, kto by na ciebie poleciał? – zaśmiała się szyderczo Tiril spoglądając na skromnie odzianą Ro.
W tym momencie z korytarza dało się słyszeć ciężki kroki.

Brak komentarzy: