Tym razem nie jestem w stanie podzielić tresci, więc będzie cała reszta rozdzialiku, ostatni zatem odcinek opowiadanka. Post będzie długi, ale trudno, kto będzie chciał przeczytać - przeczyta, kto nie, nie przeczytałby i tak ;).
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Cii...- Til postanowiła sprawdzić co to takiego. Wstała i podeszła do drzwi, orientując się po chwili, że Rogue przemieszcza się tuz za nią, korzystając z okazji, by przytulić się do jej pleców. Gdy były już przy drzwiach nagle tuż przed nimi pojawiła się przezroczysta twarz i wielkie: Buuuuuu………..!!!!!!!!
Tirli w odruch obronnym rzuciła się do tyłu lądując na Rogu, która nie wytrzymała naporu i obie znalazły się na ziemi w … hmm… bardzo ciekawej pozycji.
- Ah, Tilvergu…
- Buuuuu…!!! – twarz Tirli odrobinę się zmieniła, na taką trochę przezroczystą, uformowaną w okropną minę.
- AAAAAA!!! – Rogu zaczęła machać rękoma bijąc Til po twarzy.
- Hej, co to ma być?! – Tirli odsunęła się, wstała i ujrzała przed sobą tę samą minę co Rogue. Zaczęła się śmiać. Zwijała się ze śmiechu, wywołując zdziwienie, dezorientację i irytację na twarzy ducha.
- Boże, jakie to śmieszne! – wykrzykiwała wskazując ducha palcami.
- Hej, ja mam być przerażający! Wypłoszyłem stąd wszystkich ludzi! – zdenerwowanie widoczne było w przestrzeni powietrznej zajmowanej przez zjawę.
- W takich ciuchach?! – Tirli nadal zanosiła się śmiechem.
- To tradycyjny strój mojego ludu!
- Facet w rajstopach, o rany! I jeszcze te balony na nogach! – dopiero teraz Rogue zwróciła większą uwagę na strój ducha. Istnie barokowy (ona oczywiście tego nie wiedziała, to był po prostu facet w rajstopach, pantalonach i kapeluszu z piórkiem). Teraz i Ro nie wytrzymała, przyłączyła się do Tirli, powodując jeszcze większą wściekłość u zjawy.
- Zaraz się obrażę!
- Ojej, on się na nas obrazi! Słyszałaś to? Chyba się załamię!
- Ja tego nie przeżyję! Co my zrobimy, jak on się na nas obrazi? – dziewczyny popłakały się już ze śmiechu. Duch, o ile to możliwe, zaczerwienił się jak burak.
- Przestańcie, to okrutne!
Tirli opanowała się pierwsza.
- Ciekawe kto zaczął! Trzeba było nie chodzić za Rogue i nas nie straszyć!
- O, zazdrosny o swoją ukochana, tak? Cóż, ja jestem o wiele przystojniejszy, a ona zostanie panią na moim zamku!
- A przepraszam, w takim razie…
- Hej, chyba nie chcesz mnie tu zostawić?!
- Ależ skarbie, to dla ciebie wielka szansa.
(Powiedział do mnie skarbie! Powiedział skarbie! Jestem jego skarbem!)
- Mam tylko jedno pytanie.
- Słucham cię (Rogue z błyszczącymi oczyma wpatrywała się w Tirli).
- Jak ty się będziesz kochać z duchem?
Cisza.
- Ty jak zwykle myślisz tylko o jednym! Może naprawdę tu zostanę!
- Naprawdę? Obiecujesz? – Tiril i duch wykrzyknęli jednocześnie.
Rogue zrobiła obrażoną minę arystokratki, odwróciła głowę, a ręce skrzyżowała pod piersiami. Nikt się nie odzywał.
- Khym.. – Tiril próbowała zwrócić na siebie uwagę.
- Khym! – zero reakcji.
- Twoja ta, no, koszula jest tego, no, przezroczysta…
Ro przyjrzała się sobie, a następnie, czując czyjś obmacujący ją wzrok, duchowi. Za jej wzrokiem poszła Tiril.
- Ty zboczencu jeden! – zasłoniła duchowi oczy i złapała go za kark (o ile w ogóle można złapać ducha).
- Zachciało ci się podglądania!!
Duch przeleciał ją wzrokiem, a następnie, z głupim uśmieszkiem na twarzy, powiedział:
- Wiesz, ty też jesteś niezła. Nie zorientowałem się wcześniej, ale słuchaj, może zostaniecie tu obie? Dobrze wam tu będzie, zapłacę!
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!
Uśmieszek na twarzy ducha dokładnie oddawał wszystko co ten sobie wyobrażał.
- Zboczeńcu jeden! Chciałbyś jeszcze biednego Tilverga! Duchy to w ogóle są jakieś nienormalne! Nie dość, że babę, to znaczy mnie, piękną dziewczynę, to jeszcze mojego, znaczy się tego, faceta, Tilverga znaczy się, chciałby dla siebie!
- No co ty? Pedałem to ja nie jestem! Przecież to jest…
- Zamknij się skurwielu jeden! Jeszcze jedno słowo, a przetrącę ci ten blady, zjebany łeb! Rozumiesz, wyświechtana szmato?
- Ej, ja tu grzecznie, a ty na mnie tak naskakujesz
- A żebyś wiedział, zjebańcu ty! Zachciało mu się pewnie trochę seksu pooglądać, bo sam już nie może!
- Ah Tilvergu, czy ty naprawdę… tzn. nie żebym ja… no ale skoro tego chcesz… Ja wiem, jak się tyle czasu nie ma kobiety i zobaczy kogoś tak pięknego jak ja, to po kilku dniach wspólnej podróży… No cóż, nie będę stawiać większego oporu, wiesz, dziewczyna też potrzebuje czasem mężczyzny. Tylko proszę, bądź delikatny!... – Rogue zamrugała zalotnie powiekami, z uroczą, skromną minką na twarzy.
W Tiril aż gotowało się ze złości. W końcu odwróciła się na pięcie i mówiąc:
- Mam tego wszystkiego dość! Chcecie się zabawić? Proszę bardzo! – wyszła drzwiami prowadzącymi na korytarz. Właściwie, to żeby to dobrze ująć, należałoby powiedzieć, że wyszła z drzwiami. A tak naprawdę to z tym co z nich zostało po jej przejściu.
- Ah Tilvergu…
- Jak taka delikatna i urocza młoda osóbka jak ty pani, możey wytrzymać z taką beczką prochu? – westchnął duch, spoglądając litościwie na nieco zdezorientowaną dziewczynę.
- Urocza?! Ty w pierze skubany! To wszystko przez ciebie! Jak ci nakopię (oj chyba nie bardzo jest jak) w ten twój wykrochmalony tyłek, to zaraz ci się odechce amorów!
- Spokojnie… Nie przywykłem do przemocy (może właśnie dlatego dałem się zamordować szpikulcem do lodu).
Duch zrobił tak żałosną minę, że Rogue odstąpiła od zamiaru „nakopywania”. Tymczasem Tiril była już na dziedzińcu zamkowym.
„Jak wrócę to będzie plama, jak sobie pójdę, będę żałować. I bądź tu mądry człowieku…”
Wtem, za jej plecami, rozległ się szczebiotliwy głosik Ro:
- Zaczekaj.. ja tylko żartowałam?
Na twarz Tiril wystąpiły rumieńce (ze wzruszenia).
- Chodź tu mała, niech cię uściskam! – zawołała rozpościerając przed cyrkówką ramiona.
- Ah Tilvergu…
- Ah silvergu, dupergu! Kurka no, jeszcze raz to powiesz, to… to..
- Zabijesz mnie? – zapytała Ro tuląc się do towarzyszki.
- Tak cię spiorę, że ruski miesiąc popamiętasz!
- Cała przyjemność po mojej stronie. – zawołała wesoło Rogue, wspinając się na palcach do ust Tilverga. Tiril w pierwszej chwili cofnęła się jak oparzona, ale zrobiło jej się wstyd, więc rozpaczliwie zaczęła szukać jakiegoś pretekstu, który mógłby wytłumaczyć jej oziębłość.
- Eeee… co to za cegłówka? – zapytała, nerwowo zmieniając temat.
- A, to ten duch z zamku.
- To jest cegłówka.
- No tak. Widzisz, ten duch nie może opuszczać murów zamku dalej jak na 5 metrów i teraz schował się w tym kamieniu. Wiesz, będzie miał trochę wolności, zobaczy kawałek świata. Był bardzo grzeczny i miły, tak bardzo prosił, więc go wzięłam.
- No nie, ja się chyba utopię.
- Może kamyczek? Idealny naszyjniczek!
- Wyrzuć to w cholerę!- warknęła Til, wytrącając z ręki towarzyszki kawałek marmuru.
- Tylko bez rękoczynów! – odezwał się duch, wyswobodziwszy się z kamienia.
- Przecież będę grzeczny, nie będę wam przeszkadzać…
Rogue też nalegała, tak długo, aż Tiril ustąpiła.
I tak oto, we dwójkę i pół (bo jak wiemy, nawet uduchowione cegłówki nóg nie mają) wędrowali przez las na wschód od granicy Ritwaldu z Hiz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
- Cii...- Til postanowiła sprawdzić co to takiego. Wstała i podeszła do drzwi, orientując się po chwili, że Rogue przemieszcza się tuz za nią, korzystając z okazji, by przytulić się do jej pleców. Gdy były już przy drzwiach nagle tuż przed nimi pojawiła się przezroczysta twarz i wielkie: Buuuuuu………..!!!!!!!!
Tirli w odruch obronnym rzuciła się do tyłu lądując na Rogu, która nie wytrzymała naporu i obie znalazły się na ziemi w … hmm… bardzo ciekawej pozycji.
- Ah, Tilvergu…
- Buuuuu…!!! – twarz Tirli odrobinę się zmieniła, na taką trochę przezroczystą, uformowaną w okropną minę.
- AAAAAA!!! – Rogu zaczęła machać rękoma bijąc Til po twarzy.
- Hej, co to ma być?! – Tirli odsunęła się, wstała i ujrzała przed sobą tę samą minę co Rogue. Zaczęła się śmiać. Zwijała się ze śmiechu, wywołując zdziwienie, dezorientację i irytację na twarzy ducha.
- Boże, jakie to śmieszne! – wykrzykiwała wskazując ducha palcami.
- Hej, ja mam być przerażający! Wypłoszyłem stąd wszystkich ludzi! – zdenerwowanie widoczne było w przestrzeni powietrznej zajmowanej przez zjawę.
- W takich ciuchach?! – Tirli nadal zanosiła się śmiechem.
- To tradycyjny strój mojego ludu!
- Facet w rajstopach, o rany! I jeszcze te balony na nogach! – dopiero teraz Rogue zwróciła większą uwagę na strój ducha. Istnie barokowy (ona oczywiście tego nie wiedziała, to był po prostu facet w rajstopach, pantalonach i kapeluszu z piórkiem). Teraz i Ro nie wytrzymała, przyłączyła się do Tirli, powodując jeszcze większą wściekłość u zjawy.
- Zaraz się obrażę!
- Ojej, on się na nas obrazi! Słyszałaś to? Chyba się załamię!
- Ja tego nie przeżyję! Co my zrobimy, jak on się na nas obrazi? – dziewczyny popłakały się już ze śmiechu. Duch, o ile to możliwe, zaczerwienił się jak burak.
- Przestańcie, to okrutne!
Tirli opanowała się pierwsza.
- Ciekawe kto zaczął! Trzeba było nie chodzić za Rogue i nas nie straszyć!
- O, zazdrosny o swoją ukochana, tak? Cóż, ja jestem o wiele przystojniejszy, a ona zostanie panią na moim zamku!
- A przepraszam, w takim razie…
- Hej, chyba nie chcesz mnie tu zostawić?!
- Ależ skarbie, to dla ciebie wielka szansa.
(Powiedział do mnie skarbie! Powiedział skarbie! Jestem jego skarbem!)
- Mam tylko jedno pytanie.
- Słucham cię (Rogue z błyszczącymi oczyma wpatrywała się w Tirli).
- Jak ty się będziesz kochać z duchem?
Cisza.
- Ty jak zwykle myślisz tylko o jednym! Może naprawdę tu zostanę!
- Naprawdę? Obiecujesz? – Tiril i duch wykrzyknęli jednocześnie.
Rogue zrobiła obrażoną minę arystokratki, odwróciła głowę, a ręce skrzyżowała pod piersiami. Nikt się nie odzywał.
- Khym.. – Tiril próbowała zwrócić na siebie uwagę.
- Khym! – zero reakcji.
- Twoja ta, no, koszula jest tego, no, przezroczysta…
Ro przyjrzała się sobie, a następnie, czując czyjś obmacujący ją wzrok, duchowi. Za jej wzrokiem poszła Tiril.
- Ty zboczencu jeden! – zasłoniła duchowi oczy i złapała go za kark (o ile w ogóle można złapać ducha).
- Zachciało ci się podglądania!!
Duch przeleciał ją wzrokiem, a następnie, z głupim uśmieszkiem na twarzy, powiedział:
- Wiesz, ty też jesteś niezła. Nie zorientowałem się wcześniej, ale słuchaj, może zostaniecie tu obie? Dobrze wam tu będzie, zapłacę!
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!
Uśmieszek na twarzy ducha dokładnie oddawał wszystko co ten sobie wyobrażał.
- Zboczeńcu jeden! Chciałbyś jeszcze biednego Tilverga! Duchy to w ogóle są jakieś nienormalne! Nie dość, że babę, to znaczy mnie, piękną dziewczynę, to jeszcze mojego, znaczy się tego, faceta, Tilverga znaczy się, chciałby dla siebie!
- No co ty? Pedałem to ja nie jestem! Przecież to jest…
- Zamknij się skurwielu jeden! Jeszcze jedno słowo, a przetrącę ci ten blady, zjebany łeb! Rozumiesz, wyświechtana szmato?
- Ej, ja tu grzecznie, a ty na mnie tak naskakujesz
- A żebyś wiedział, zjebańcu ty! Zachciało mu się pewnie trochę seksu pooglądać, bo sam już nie może!
- Ah Tilvergu, czy ty naprawdę… tzn. nie żebym ja… no ale skoro tego chcesz… Ja wiem, jak się tyle czasu nie ma kobiety i zobaczy kogoś tak pięknego jak ja, to po kilku dniach wspólnej podróży… No cóż, nie będę stawiać większego oporu, wiesz, dziewczyna też potrzebuje czasem mężczyzny. Tylko proszę, bądź delikatny!... – Rogue zamrugała zalotnie powiekami, z uroczą, skromną minką na twarzy.
W Tiril aż gotowało się ze złości. W końcu odwróciła się na pięcie i mówiąc:
- Mam tego wszystkiego dość! Chcecie się zabawić? Proszę bardzo! – wyszła drzwiami prowadzącymi na korytarz. Właściwie, to żeby to dobrze ująć, należałoby powiedzieć, że wyszła z drzwiami. A tak naprawdę to z tym co z nich zostało po jej przejściu.
- Ah Tilvergu…
- Jak taka delikatna i urocza młoda osóbka jak ty pani, możey wytrzymać z taką beczką prochu? – westchnął duch, spoglądając litościwie na nieco zdezorientowaną dziewczynę.
- Urocza?! Ty w pierze skubany! To wszystko przez ciebie! Jak ci nakopię (oj chyba nie bardzo jest jak) w ten twój wykrochmalony tyłek, to zaraz ci się odechce amorów!
- Spokojnie… Nie przywykłem do przemocy (może właśnie dlatego dałem się zamordować szpikulcem do lodu).
Duch zrobił tak żałosną minę, że Rogue odstąpiła od zamiaru „nakopywania”. Tymczasem Tiril była już na dziedzińcu zamkowym.
„Jak wrócę to będzie plama, jak sobie pójdę, będę żałować. I bądź tu mądry człowieku…”
Wtem, za jej plecami, rozległ się szczebiotliwy głosik Ro:
- Zaczekaj.. ja tylko żartowałam?
Na twarz Tiril wystąpiły rumieńce (ze wzruszenia).
- Chodź tu mała, niech cię uściskam! – zawołała rozpościerając przed cyrkówką ramiona.
- Ah Tilvergu…
- Ah silvergu, dupergu! Kurka no, jeszcze raz to powiesz, to… to..
- Zabijesz mnie? – zapytała Ro tuląc się do towarzyszki.
- Tak cię spiorę, że ruski miesiąc popamiętasz!
- Cała przyjemność po mojej stronie. – zawołała wesoło Rogue, wspinając się na palcach do ust Tilverga. Tiril w pierwszej chwili cofnęła się jak oparzona, ale zrobiło jej się wstyd, więc rozpaczliwie zaczęła szukać jakiegoś pretekstu, który mógłby wytłumaczyć jej oziębłość.
- Eeee… co to za cegłówka? – zapytała, nerwowo zmieniając temat.
- A, to ten duch z zamku.
- To jest cegłówka.
- No tak. Widzisz, ten duch nie może opuszczać murów zamku dalej jak na 5 metrów i teraz schował się w tym kamieniu. Wiesz, będzie miał trochę wolności, zobaczy kawałek świata. Był bardzo grzeczny i miły, tak bardzo prosił, więc go wzięłam.
- No nie, ja się chyba utopię.
- Może kamyczek? Idealny naszyjniczek!
- Wyrzuć to w cholerę!- warknęła Til, wytrącając z ręki towarzyszki kawałek marmuru.
- Tylko bez rękoczynów! – odezwał się duch, wyswobodziwszy się z kamienia.
- Przecież będę grzeczny, nie będę wam przeszkadzać…
Rogue też nalegała, tak długo, aż Tiril ustąpiła.
I tak oto, we dwójkę i pół (bo jak wiemy, nawet uduchowione cegłówki nóg nie mają) wędrowali przez las na wschód od granicy Ritwaldu z Hiz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz